O Raspberry Pi dawno nie pisałem, projekt termometrów wisi w martwym punkcie – kable po chałupie trzeba poprzeciągać. Klejem na gorąco przymocować gdzie trza i wrócić do pisania softu. Tymczasem gdzieś po drodze w trakcie eksperymentów ucierpiał slot na kartę SD. Już szukałem gdzie można przelugować takie gniazdo gdy internet przyniósł natchnienie. Wystarczy ułamany plastik wyrównać, oskrobać i kropelką czy innym takim wynalazkiem przykleić kawałek np. karty kredytowej czy innej tego typu. U mnie padło na kartę do zbierania punktów na stacjach Shell. Kiedyś tankowałem u nich więcej, teraz nie mam po drodze więc karta leżała odłogiem – aż się okazało, że może przysłużyć się ludzkości.
Po operacji Malinka działa miodzio malina.